28.5.22

Hanka Chrześcijanka.

- To place zabaw dla dzieci zbudowali ludzie?!

- A kto miał zbudować Hanio?

- No Pan Bóg.

 

- Tato, dlaczego nie widzę tego, że Ziemia jest okrągła jak chodzę?

- Bo jest strasznie duża Stasiu. Taka duża, że jej brzeg wydaje się biec dalej niż horyzont. Żeby zobaczyć, że jest kulą, musiałbyś być bardzo wysoko.

- No właśnie Staszek, Pan Bóg to widzi, prawda tato? - rzekła panna Hanna. Pan Bóg i babcia Marysia.

 

Na Hanię spada książka gdziesi kiedysi, 

przypierniczając.

- Mamo, dobrze, że Pan Bóg nie stworzył świata z deszczem z książek, bo byśmy byli strasznie poobijani.

 

Hania wierzy, że posiada przyczynę

i że jest ona miłością.




24.5.22

Niech dzielą, aż przez nic nie podzielą, wtedy i ja palec nicości wetknę do boku.

Daj im się trudzić chrześcijaninie, robią to, byś ty mógł żyć wiecznie. Boga nie ma tylko tam, gdzie nie ma niczego, a tu najwyraźniej coś jest, skoro ma kto wymówić jego imię. Jezus stał się ciałem od Boga. Ciało które miało nas przekonać do tego, że przez zero się nie dzieli i już. Nie uwierzymy mu na słowo! Znów żądamy ciała. Tylko czy zauważymy je, kiedy przyjdzie na świat? Mamy go wyglądać, tym się chrześcijanin szczyci, że w każdym wygląda Jezusa. Szuka w drugim człowieku swojego Boga. I znajdzie go tam. Gdzieś tam w nim jest chęć by kochać drugiego człowieka, czasem jednak zabita przez diabła. Diabeł jest nicością, którą otrzymaliśmy wraz z życiem, Nie jest zły, ani dobry, bo go nie ma,  to nicość na którą człowiek może się skazać. Każdy może się mu poddać tu i teraz, unicestwiając się, może nawet szybko tam zabrać kogoś z sobą, choć wystarczy jeno uwierzyć, ot brama niebios. I będzie tam gdzie można kochać do woli i nigdy nikomu to nie przeszkodzi w kochaniu jeszcze bardziej. Nieźle!

 

Nie garną się jednak me owieczki!

Jakoś tak tu nie po mojemu i po mojemu jednocześnie. Widzę tu siebie, ale widzę też tych, którzy we mnie nie wierzą i zachowują się dość nieodpowiedzialnie jeśli chodzi o krzewienie miłości. Ludzie oddawali mi pokłon tym, że nie wymawiali mojego imienia, dopóki mojego imienia nie poznali. Przyszedł Jezus, jego nazwali bogiem a nie Was, mądryjałów tego świata. 

Niech przyjdzie duch twój, wejdzie w naszą skórę i zabierze się do roboty.

Chcemy Mesjasza! Wołają.

- Ty!

- Ty idź opowiedz im o mnie.

Ja się wystraszyłem. Jak to ja? Ja lubię jak się wyśpię, a nie mi krzyż nosić. Nie pomogę. 

Dla mnie to gra za trudna, a są wszak inne opcje.

Mogę np. uwierzyć, że nie wierzę.

Że to nieprawda, że dobro jest prawdą.

Że moje dzieci nie kipią żywą radością z życia.

Jak mam tę radość na atomy rozbić?

Jak chęć wolności?

Dlaczego nie chcę żyć karmiony w klatce, jak pies który trafił na dobrego pana?

Dlaczego chcę wyjść spod jego ręki?

Pokazać, że to ja wiem co jest prawdą, a prawdą jest nic.

Nic istnieje.

Nie ma źródła miłości.

Pusto.

To nie prawda, że kochasz, 

to tylko uczucie, a co czujesz jest nieprawdą.

Wynikiem.

Wynikiem niczego.

Zero równa się Zero.

Nie można nicości podnieść do potęgi.

Nieskończoności podzielić na nieskończoności.