25.7.14

Siedzimy na trawie. Za plecami mamy dziewiętnastowieczny po- austriacki bunkier, a przed sobą urwisko i jakieś kilka metrów w dół. Byłby całkiem zwyczajny, gdyby nie to, że w nim szkoła podstawowa, mur i huśtawki. Za huśtawkami drzewa, a za nimi ulica Powstańców Wielkopolskich i tak intensywny, że aż wymienię go osobno- szum samochodów. Siedzimy na trawie. Za plecami mamy dziewiętnastowieczny, po-austriacki bunkier, dół, urwisko, hałas za drzewami, drzewa w dole, szkołę, huśtawkę i dawny mur. Getta.

I taka myśl nagle, na tej trawie:  Minie kilka tysięcy lat, warstwa ziemi przykryje dół i nie będzie już widać ani szkoły, ani muru, ani huśtawek, ziemia zasłoni dziewiętnastowieczny po- austriacki bunkier i ulicę, szum samochodów- tak intensywny, że aż wymienię go osobno, zje ta ziemia, która przykryje wszystko. I myśl druga, niemal natychmiastowa: w ziemi zakopana jest cała historia. Tyle się o niej dowiemy ile uda się nam wykopać. Ogniwo łączące człowieka z małpą, mamuta w lodzie, sprzączkę od pasa jakiegoś zagrodowego szlachcica niedaleko Miechowa, ale już nie zagrodę, nie szlachcica.

Nie odkryjemy całej historii, bo nie przekopiemy całej ziemi. I myśl znowu: Co decyduje o tym, ze archeolog mówi: "Tu zaczniemy"? I myśl kolejna: Ten archeolog, którego jeszcze nie ma, stanie na tej usypanej ziemi i znajdzie gdzieś to swoje "tu". Weźmy jeden metr spośród tych kilkunastu. Może stanie tuż nad urwiskiem i wtedy jego odkrycie stanie się odkryciem geologicznym, zafascynowaniem tym kawałkiem skały, jeśli odkopie huśtawki, to przeoczy getto, jeśli odnajdzie mur, to nie znajdzie urwiska. Ile takich potencjalnych wykopalisk pozostało w ziemi, gdy badacze rozpisywali się na temat drogi rzymskiej, bo nie starczyło funduszy, czasu albo chęci, by dowiercić się jeszcze kilka metrów wgłąb?

Ile cywilizacji zostało spalonych wraz z pożarem biblioteki aleksandryjskiej?