27.3.13

Dzisiaj w pracy. Tura. Ludzie ze wszystkich kontynentów chyba, o ile ten rudy facet z wąsem jak u Piłsudskiego rzeczywiście miał australijski akcent, bo nie rozumiałam go w ogóle. Jeśli chodzi o akcent, to według rankingów przewodnickich Australijczycy biją wszystkich na głowę. Na drugim miejscu Szkoci (Francuzi tuż za nimi, zwłaszcza jeśli pytają się po angielsku o ubikacje). No więc Australijczyk. Do tego miałam jeszcze dwóch... nie, trzech! Japończyków, którzy mieli cztery? tak, cztery tablety, kilka osób ze Stanów, jedno starsze małżeństwo z Belgii, dwóch Brazylijczyków wyglądających na narko- trafiquantes i buddyjskiego mnicha.

Gdzieś w połowie dołączyli do nas jeszcze trzej Brytyjczycy, pewnie kumple. I pewnie w Polsce też mieli kumpli, bo wyglądali na lekko wczorajszych. Każdy miał taką koszulkę z nadrukiem... Na jednej było napisane: 'Że też ja kórwa nigdy nie wiem! Pisze się Iran czy Irak?', na drugiej: 'Jeśli uważasz, że pierdzę lawendą, pocałuj mnie w dupę', a na trzeciej: 'Kochaj mnie! Ja sam nie dam rady!'. Jak ich tak zobaczyłam przy odbiorze słuchawek, to omal nie potknęłam się o własne nogi! Najgorsze było to, że cała trójka słuchała mnie cały czas z nabożnym skupieniem, co jakiś czas jeden z nich wykrzykiwał: 'That's horrible!' albo 'Can You imagine?!'. Musiałam sobie cały czas powtarzać w myślach: 'A pamiętasz jak raz mama nakrzyczała na ciebie w Dzień Dziecka? Pamiętasz jak ci wtedy smutno było?! Żeby tylko nie wybuchnąć, nie zaśmiać się, no bo przecież jak to? Przewodnik? W Auschwitz?! Tak przy grupie? Obcokrajowców?! Dzień Dziecka, Dzień Dziecka, Dzień Dzieckaaa! Mamy kryzys! tak, Polska w kryzysie, pieniędzy nie ma, bieda w kraju, młodzi z kraju, młodzi wyjeżdżają... na Wyspy... Wyspy? Wróć! ... Yy? Co? A! Tak, w tych blokach mieszkali więźniowie. - Standard. Zawsze o to pytają. Zresztą, mówiłam o tym dopiero raz, więc co się dziwić. Jeszcze będą o to pytać. Ciekawe tylko kto będzie następny? Buddyjski mnich? Australijczyk?

A jednak Brazylijczycy. Słucham? ... Pan pyta, czy... czy w Krakowie na  Floriańskiej, ten pan, co sprzedaje skarpety damskie, czy on jest dealerem. Eee... Co?
- Nam mówił nasz gringo- amigo... że... ten, no. Że te skarpety to on sprzedaje dla przykrywki!- rzuca półgębkiem jeden. - Że jak ktoś jest zorientowany, to jak pyta: 'Ma pan może białe?'- to dostaje amfę, a jak 'zielone' to marihuanę hihihi...- chichocze drugi. Oczka mu się świecą.
-No a jak nie jest zorientowany i pyta o białe, to co? - wypaliłam.
-To dostaje skarpetki. Tylko on tam ma te dwa kolory tylko... Zresztą okazyjnie bardzo, taniej niż w sklepie można kupić!
Nie wierzę własnym uszom! Patrzę na nich wielkimi oczyma. Yyy...- mój odnośny komentarz, nic więcej nie przychodzi mi  do głowy. Dalej, dalej!

 Idziemy dalej. Walizki... Buty... Szczotki. I Australijczyk. O Boże! Pyta o coś.
 - Ys...thsksoslskaa aa hiee?
Wanda, dasz radę, skup się. No przecież oglądałaś Dr Housa bez napisów!
- Sorry, what did You mean?
- Ys...thsksoslskaa aa hiee?
Strzelaj! Cokolwiek.
- Eee... W tych blokach mieszkali więźniowie.
 Bingo! Pokiwał głową i powiedział:
- Aa..., ok. (To zrozumiałam).

A na koniec jeszcze małżeństwo z Belgii mówi do mnie:
- Tylko niech się pani nie obrazi... - Ocho! zaczyna się.- ...ale wy Polacy to jednak nie jesteście tolerancyjni względem obcokrajowców.
- A dlaczego pan sądzi? - pytam patrząc jednocześnie na trzech Brytyjczyków obdarowanych przez swoich polskich gringo- amigo koszulkami z nadrukiem.
- Bo widzi pani- mówi mężczyzna- jak robiliśmy wczoraj zakupy w centrum, w dużym mieście, w Krakowie, może to nawet w tej galerii było, koło dworca, to nikt, uważa pani, nikt! się do nas nie uśmiechnął!
I teraz patrzą na mnie wyczekująco. Australijczyk też patrzy. I Brazylijscy narko trafiquantes i Brytyjczycy i buddyjski mnich.

- Proszę pana- wytłumaczyłam oddychając głęboko.- My jesteśmy społeczeństwem post- sowieckim. One się nie uśmiechają!

- Nieprawda!- Brytyjczycy stanowczo protestują.- My jesteśmy w tym muzeum od dwóch godzin co najmniej i gdzie byśmy się nie obrócili, wszyscy się do nas uśmiechają!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz