26.9.15

Przyszła jesień i zaczął się nowy sezon Top Model. Tak, oglądam. Nie nazwałabym tego stratą czasu, bo daje mi to mniej więcej tyle samo satysfakcji co, powiedzmy, chłopakom z podstawówki wyrywanie pająkom nóżek. Niby wiesz, że to coś złego, ale właśnie dlatego to robisz. W ogóle to odczepcie się od Joasi! Fajna babka  i o dziwo najnaturalniejsza spośród tej całej grupy jurorów. Niemniej, ja nie o tym. Tak mi się nasuwa nieodmiennie jak sobie oglądam kolejne odcinki, że... strasznie jesteśmy zindoktrynowani. Zindoktrynowani i sterowani na jakiegoś audio-pilota, nie wiem, mocą rycerzy Jedi czy czymś w ten deseń. Mass media, mainstream- nazwij jak chcesz, urobiły nas jak ciasto. Najpierw serwuje się masie różne obrazki uśmiechniętych i szczupłych kobiet. Potem się wtłacza do głów, że szczupłe, dlatego uśmiechnięte, a na końcu: KUP TEN szampon, to znajdziesz sobie męża, kobieto! (bo będziesz szczupła i uśmiechnięta jak ta pani, która teraz trzepie włosami jak potrzepana. Blen-a-med! Białe zęby! Będziesz szczupła i uśmiechnięta! Pasztet Podlaski! Szczupła i uśmiechnięta! I dziecibędziesz miała po tym pasztecie, i dzieciom ten pasztet będziesz smarować na kanapce. No więc jak już nakupujesz tych pasztetów i szamponów, to kilku grubych i łysych kolesi pod pięćdziesiątkę, którzy Ci ten towar sprzeda, zacierać będzie swoje tłuste rączki i liczyć będzie kasiurę, która pocieknie im gęstym ciurkiem kap kap na konto, bo parę nastolatek z trądzikiem i panien po trzydziestce złowią tym jak rybę na wędkę.

Krótki kurs marketingu. Jak sprzedać ten długopis? Wypowiedz jakieś ludzkie marzenie a potem pokaż ten długopis i skwituj to jakimś zgrabnym frazesem, który będzie się ładnie kojarzyć. "Mentos. The Freshmaker". "Jesteś tego warta", "Z Kasią Ci się upiecze" itp. itd. Im bardziej powszechne marzenie, tym większa kasiura. Znasz kobietę, która nie chce być piękna? (Te, które mówią, że im na tym nie zależy albo kokietują w tym momencie jakiegoś faceta chcąc tym samym powiedzieć, ale nie powiedzieć: "Tak, mimo, że mi na tym nie zależy, jestem właśnie taką laską", albo nie mówią tego serio).

Co Top Model ma z tym wspólnego? Wszystko! Widzi taka dziewczyna, która w szkole słyszy, że jest dziwadłem, bo choruje na bielactwo i wyłażą jej na skórze takie białe plamy, że będzie casting do Top Model. Nie gdzieś tam w Warszawie, gdzie mieszka Wojewódzki i czasem ktoś pewnie widzi na ulicy nawet Magdalenę Szulim (!), ale tu, w mieście, niedaleko. Casting. Słowo- zaklęcie. Działa magnetyzująco. Furtka do lepszego życia, młoteczek, którym w razie potrzeby możesz stłuc szybkę, szklany sufit, to, że Cię nie stać, nie wiesz jak, "nie mam znajomości", "nikt na mnie nie zwróci uwagi" itp. Organizują casting! Oni organizują. Oni załatwiają. Ja mam tylko być! No to jestem. Słowo- zaklęcie działa. Dziewczyny przychodzą, bo dziewczyny marzą. Teraz tylko trzeba im wmówić, że marzą o byciu modelką (pewnie! każda dziewczyna marzy o tym, żeby chodzić w ciuchach! Jakie to wielkie! Praca "to die for!"). Sprzedaj mi ten długopis. Chcesz, żeby ktoś Cię dostrzegł? Żeby ktoś Ci powiedział: jesteś piękna, zjawiskowa! jest coś  hipnotyzującego w tych oczach! zakochałem się!? Przyjdź. I przychodzą. Tabunami. By kilku łysiejących gości mogło zarobić całkiem sensowny pieniądz na tym, jak kilku jurorów każe im taplać się w błocie, rozebrać i pozować przed obiektywem z miną Lolitki lub upośledzonego z na w pół otwartą gębą, jak obsypią ich robalami, wmówią, że się nie rozwijają w programie, nie widać postępów i dlatego "sorry, kochana. Nie przechodzisz dalej" itp. W najlepszym wypadku, w którąś niedzielę szefowie stacji obsypią Cię deszcze z konfeti, wepchną Ci pod pachę spory karton z napisem "Kontrakt" i zostaniesz tą wielką Top Modelką robiąc sezonowe reklamówki dla Galerii Krakowskiej.

Hajs się zgadza. Hajs Hitler.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz