Rafał Lemkin miał autorytet kontekstowy i na tej bazie upowszechniła się jego definicja ludobójstwa. Teraz ze względu na tę definicję nikt nie może ustalić, co to ludobójstwo. A ludobójstwo jest proste. Zabicie człowieka ze względu na przypisaną mu kategorię jest ludobójstwem. Koniec definicji. Jeżeli zabijesz kogoś ze względu na to, że nie lubisz ludzi którzy noszą czapki w kratkę, a ten ktoś nosi czapkę w kratkę, to jesteś ludobójcą. Zabijasz człowieka, bez względu na człowieka. Ze względem na czapkę. A czapka ma przypisany zestaw cech. Oto ten którego zabiłem, był nie warty życia. Skąd wiem? Miał czapkę w kratkę. Kim był? Czapką w kratkę.
Kiedy człowiek jest dla Ciebie czapką w kratkę, jesteś ludobójcą ideologicznym.
Przepraszam, panie Lemkinie, ale kiedy porwę dziecko ktosia w czapce w kratkę, to będę porywaczem, nie ludobójcą. Nie ma powodu mieszać pojęć i zamykać ich w obrębie słowa, by móc potem podciągać porywaczy pod ludobójców. Wiem, że zostało to zlane w jedno namyślnie. Wojna wszystko zlewa w jedno. Ale jest bezmyślna.
Dlatego ośmielam się prostować nim wojna i mnie znajdzie:
Ludobójstwo ma jedną twarz. Rozpoznaje się je po jednym wejrzeniu.